niedziela, 30 stycznia 2022

CO TRZEBA WIEDZIEĆ O "OPOWIEŚCI WIGILIJNEJ"

 1. Co to jest? 

Opowieść wigilijna (⇠link do tekstu macie tutaj) Karola Dickensa (1812-1870) to opowiadanie, które on sam nazwał opowieścią fantastyczną. Dlaczego fantastyczną? Bo oprócz wydarzeń prawdopodobnych występują tam zjawiska niezwykłe: duchy ostrzegające bohatera i pokazujące mu wydarzenia przeszłe, teraźniejsze i przyszłe. Można to oczywiście przypisać snom bohatera, ale po co? 

2. O czym jest "Opowieść wigilijna"? 

Najkrócej rzecz ujmując, to historia starego samotnego skąpca, który pod wpływem ostrzeżeń ukazanych w formie wizji przeszłych, teraźniejszych i przyszłych wydarzeń, całkowicie zmienia swój stosunek do świąt Bożego Narodzenia, a przede wszystkim do innych ludzi. 

3. Jakie jest przesłanie "Opowieści wigilijnej", czego nas uczy?

Nauka jest prosta i zawiera się w słowach Marleya, który zrozumiał swoje grzechy: Ludzkość powinna była być moim interesem; dobroczynność, litość, wyrozumiałość i łagodność powinny były być moim interesem. 

Szczęście przynosi nie bogactwo, ale miłość do ludzi. Zamiast poświęcać życie pomnażaniu majątku, człowiek powinien pomagać słabszym i biedniejszym, dawać im radość i otuchę, bo tylko takim zachowaniem zasłuży na dobrą pamięć po sobie.

4. Jak jest zbudowane opowiadanie?

Składa się ono z pięciu części zatytułowanych kolejno:

I. DUCH MARLEYA

To wstęp do kolejnych wydarzeń rozpoczynających się w wigilijny wieczór. Ponajemy Ebenezera Skrooge'a i jego negatywny stosunek do świąt Bożego Narodzenia oraz pogardę dla biednych ludzi potrzebujących wsparcia. Widać to wyraźnie podczas wizyty siostrzeńca i jałmużników zbierających datki dla ubogich. Po powrocie do domu ukazuje mu się pokutujący duch zmarłego wspólnika, który zrozumiał własne grzechy, więc teraz ostrzega kolegę przed konsekwencjami takiego postępowania: Przyszedłem, aby cię ostrzec i zawiadomić, że możesz jeszcze uniknąć mego losu.

Duch Marleya zapowiada pojawienie się trzech duchów:

Bądź gotów na przyjęcie pierwszych odwiedzin jutro, gdy zegar uderzy pierwszą po północy. (...) Drugi zjawi się następnej nocy, o tej samej godzinie. Trzeci znów następnej nocy, gdy zegar wybije dwunastą. 

II. PIERWSZY Z TRZECH DUCHÓW

Pojawia się Duch Wigilijnej Przeszłości, który przenosi Ebenezera w czasy jego dzieciństwa, do rodzinnej wioski, a potem szkoły, gdzie samotnie spędzał święta. Przypomina mu ukochaną siostrę, która wyjednała u ojca powrót brata do domu, a następnie jej śmierć i pozostawienie syna - siostrzeńca Skrooge'a.  W kolejnej scenie widzimy radosną świąteczną zabawę w sklepie  Fezziwiga, gdzie mlody Ebenezer odbywał praktykę kupiecką. Zaraz potem oglądamy rozstanie Skrooge'a z narzeczoną - Bellą, która odeszła przerażona jego materializmem. Ostatni obraz to wizja szczęśliwej rodziny Belli sprzed siedmiu lat, czyli dnia śmierci Marleya. 

III. DRUGI Z ZAPOWIEDZIANYCH DUCHÓW

Jako drugi pojawia się Duch Tegorocznego Bożego Narodzenia. Przenosi Skrooge'a w różne miejsca, gdzie wszyscy świętują niezależnie od swego stanu finansowego i okoliczności: na ulice, do piekarni, do różnych domów,  do górników, do latarni morskiej, na statek, do więzienia, przytułku, szpitala   itp. Wizyta w domu Cratchitów wstrząsa Ebenezerem, gdyż poznaje małego Tima, który, być może, nie dożyje kolejnych świąt.  Z kolei wizyta u siostrzeńca ukazuje mu negatywny stosunek innych ludzi do niego, ale i uświadamia, że siostrzeniec jest mu życzliwy. Na koniec spod szaty Ducha wyłania się dwoje dzieci ludzkości: Ciemnota i Nędza.

IV. OSTATNI DUCH

To Duch Przyszłych Wigilii. Milczy i tylko ręką wskazuje kierunek. Ebenezer najpierw trafia na giełdę, gdzie kapitaliści rozmawiają o śmierci jakiegoś skąpca. Następnie jest świadkiem, jak w sklepiku ze starzyzną praczka, posługaczka i przedsiębiorca pogrzebowy sprzedają rzeczy zagrabione zmarłemu, wręcz zerwane z jego ciała. Kiedy chciałby usłyszeć jakieś pozytywne opinie o zmarłym, trafia do rodziny dłużników, dla których śmierć okrutnego wierzyciela jest wybawieniem. Odwiedza rodzinę Cratchitów, której więź jeszcze zacieśniła śmierć małego Tima i wspomnienie jego dobroci.  W końcu widzi swój zmieniony kantor i trafia na cmentarz, gdzie odkrywa wlasny grób. Przysięga Duchowi, że się zmieni.

V. KONIEC HISTORII

Ebenezer budzi się w dzień Bożego Narodzenia. Najpierw zamawia indyka, którego anonimowo dostarcza do Cratchitów. Potem obiecuje hojny datek napotkanemu na ulicy jałmużnikowi. Wreszcie idzie na obiad do siostrzeńca, który serdecznie go przyjmuje. Nastepnego dnia daje podwyżkę pomocnikowi. Roztacza również opiekę nad Timem, który dzięki temu zdrowieje.

4. Kim są bohaterowie opowiadania?

Ebenezer Skrooge – bogaty handlowiec, skąpiec, samotnik, przeciwnik świąt Bożego Narodzenia

Jakub Marley – zmarły przed 7 laty wspólnik Skrooge’a; ukazuje mu się jako duch

Fanny – nieżyjąca już ukochana młodsza siostra Skrooge’a

Fred – siostrzeniec Skrooge’a, syn jego zmarłej siostry 

 żona Freda 

Topper – zalotnik jej pulchnej siostry

Robert (Bob) Cratchit – pomocnik Skrooge’a, pracownik kantoru, ojciec wielodzietnej rodziny

Pani Cratchit - jego żona

Mały Tim - chory synek Cratchitów, dobre, mądre i kochane dziecko 

Piotr, Marta, Belinda, chłopiec, dziewczynka –  pozostałe dzieci Cratchitów

Bella – dawna narzeczona Skrooge’a, później szczęśliwa żona i matka

Fezziwig  - właściciel sklepu, gdzie w młodości praktykował Skrooge, organizator zabaw wigilijnych 

5. Jak wyglądały duchy?

Duch Marleya:

Widmo wlokło za sobą długi łańcuch, który obejmował je w pasie i obwijał jeszcze kilkakrotnie; był on utworzony (Scrooge dobrze mu się przypatrzył) z kas metalowych, kluczy i zamków, ksiąg kupieckich, aktów i mocnych, stalowych sakiewek. Cała postać widma była tak przezroczysta, że Scrooge widział poprzez nią dwa guziki na tyle surduta. (...) widmo zdjęło bandaż z głowy, jakby mu było za ciepło w pokoju, i (...) dolna jego szczęka opadła aż na piersi.

Duch Wigilijnej Przeszłości:

Dziwna to była postać. Niby dziecko, a jednak nie tyle podobna do dziecka, ile do starca widzianego przez jakąś dziwną atmosferę, która oddalając go, zmniejszała do rozmiarów dziecka. Włosy, rozwiane i spadające na ramiona i niżej  jeszcze, były białe jak włosy starca, gdy twarz, bez śladu nawet zmarszczek, miała cerę świeżą i rumianą, słowem, cerę młodzieńczą. Barki były rozrosłe, ręce długie i muskularne, dłonie tak rozwinięte, że zdawało się, iż posiadają nadzwyczajną siłę. Nogi i stopy, pięknie ukształtowane, były podobnie jak ręce obnażone.

Zjawisko przybrane było w śnieżnej białości tunikę objętą świetnym pasem, połyskującym jakby tysiącem brylantów. W ręce trzymało gałązkę świeżego, zielonego ostrokrzewu, suknię zaś  jego, w dziwnej sprzeczności z tym symbolem zimy, zdobiły świeże kwiaty. Lecz najdziwniejsze ze wszystkiego było to, że z wierzchołka głowy zjawiska wy tryskał jasny promień światła, który rozjaśniał wszystko dokoła. W chwilach smutku Duch ten kładł na głowę zamiast czapki wielki kaptur do gaszenia świec, który teraz trzymał pod pachą.

Duch Tegorocznego Bożego Narodzenia:  

Ściany i sufit były przystrojone zielonymi gałęziami, tak że cały pokój wyglądał jak altana ozdobiona mnóstwem purpurowych jagód. Liście bluszczu, jemioły i ostrokrzewu odbijały światło i wyglądały niby mnóstwo małych zwierciadełek. Na kominie płonął tak silny ogień, jakiego ten komin, zawsze ostygły za czasów Scrooge’a i Marleya, od wielu, wielu lat nie znał. Na podłodze był urządzony jakby tron z indyków, gęsi, kaczek, dziczyzny, wielkich kawałów pieczeni, prosiąt, długich wianków kiełbas, plum-puddingów, beczułek z ostrygami, pieczonych kasztanów, różowych jabłek, soczystych pomarańczy, apetycznych gruszek, olbrzymich placków i naczyń z wrzącym ponczem — a wszystko to napełniało cały pokój przedziwnym zapachem. Na tym tronie rozparł się wygodnie wspaniale wyglądający, z wesołym obliczem olbrzym. W ręku trzymał płonącą pochodnię w kształcie rogu obfitości (…) Duch ten był przybrany w rodzaj ciemnozielonej opończy, obramowanej białym futrem. Szerokie piersi były odsłonięte, jak gdyby nic nie zależało mu na tym, aby je zakrywać. Także i nogi, wyglądające spod szerokich fałd opończy, były bose, głowa zaś nie miała żadnego innego nakrycia, tylko wieniec z liści dębowych, wśród których tu i ówdzie błyszczały sopelki lodu. Ciemnie jego włosy spadały w swobodnych zwojach na barki. Pogodne oblicze, błyszczące oczy, rubaszny głos, swobodne zachowanie się — wszystko mówiło o jego otwartości i wesołym usposobieniu. Przy boku jego wisiała u pasa stara pochwa, na poły zjedzona przez rdzę, bez miecza.

Duch Przyszlych Wigilii:

Miał on postawę majestatyczną, uroczystą, był przybrany w długi, do ziemi sięgający płaszcz z kapturem, a zbliżał się do Scrooge’a powoli, ociężale, jak tuman mgły(…)długi, czarny płaszcz, podobny do całunu, spowijał szczelnie całą postać Ducha, nawet głowę i twarz, pozwalając widzieć tylko jedną wyciągniętą rękę. (…) niezwykle wysoki wzrost (...)  Duch nic nie odpowiedział, wciąż natomiast trzymał wyciągniętą rękę.

6. Jaki był, a jaki stał się Ebenezer Skrooge? Cytaty:

Scrooge miał silnie zaciśniętą rękę, gdy przyszło do interesu. Chwytała ona, ściskała, dusiła, ze skóry obdzierała swoją ofiarę i nie wypuszczała jej, aż po doszczętnym wyzyskaniu. Był to jednym słowem chciwy i stary grzesznik. Twardy i ostry jak krzemień, z którego żadna stal nie mogła wydobyć szlachetnego ognia; zamknięty w sobie, milczący i samotny jak ostryga. Zimno wewnętrzne mroziło jego starcze rysy, szczypało spiczasty nosmarszczyło policzki, czyniło jego chód sztywnym, zaczerwieniało mu oczy, zabarwiało na niebiesko usta i brzmiało gniewnie w jego ostrym głosie. Mroźny szron pokrywał jego głowę, brwi i chudą brodę.

- Nie cieszę się ani używam sam podczas świąt Bożego Narodzenia i nie stać mnie na to, abym przyczyniał się do wesołości i używania próżniaków. Wspieram instytucje, o których wspomniałem;(więzienia, przytułki, domy pracy i domy poprawy) kosztują mnie one dosyć; tam niech więc udadzą się ci, którym nie jest dobrze we własnych domach.

Skoro wielu wolałoby raczej umrzeć - odparł Scrooge- niechże to uczynią i tym sposobem zmniejszą nadmiar ludności.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zmienił się zupełnie. Odtąd był tak dobrym przyjacielem, tak dobrym chlebodawcą, tak dobrym człowiekiem, jakimi bywali dobrzy ludzie za dobrych, starych czasów, w dobrym, starym kraju, w dobrym, starym mieście, na dobrym, starym świecie. Niektórzy szydzili z tej zmiany, lecz on nie zwracał wcale na to uwagi. Miał tyle rozumu, że wiedział, iż wszystko dobre na świecie zawsze jest przedmiotem szyderstwa ze strony pewnego rodzaju ludzi. (...) całe jego życie toczyło się wśród dobrych uczynków. Pozawiązywał stosunki z ludźmi, podtrzymywał je usilnie, a całe jego życie toczyło się wśród dobrych uczynków. Jakoż mówiono potem o nim, że nikt tak przykładnie nie obchodzi świąt Bożego Narodzenia, jak on.