Nieszczęsne słówko "bynajmniej" jest chyba powodem największego zamieszania w języku polskim, a to prawdopodobnie za sprawą brzmieniowego podobieństwa do wyrazu "przynajmniej". Spora liczba Polaków, szczególnie na Pomorzu, beztrosko używa tych słów wymiennie, nie bacząc na ich różne znaczenie, a przy okazji dowodząc, no cóż... chyba przede wszystkim braku oczytania. Nie dyskwalifikuje to ich bynajmniej jako dobrych obywateli, rodziców, pracowników, przyjaciół itp., ale jednak może wywołać krótką myśl: Przynajmniej raz mógłbyś zajrzeć do słownika.
Nawiasem mówiąc, słowo "bynajmniej" zagnieździło się w literackim języku kaszubskim właśnie jako synonim słowa "przynajmniej": Choc tu je casno, ale bënômni cepło. (Chociaż jest tu ciasno, ale przynajmniej ciepło. E. Gołąbk, Kaszëbsczi słowôrz normatiwny, Gdańsk 2005, s. 24). Może właśnie stąd się biorą błędy językowe Pomorzan?
Przyjrzyjmy się zatem znaczeniu obu słów.
BYNAJMNIEJ
Ten wyraz to partykuła przecząca o znaczeniu: wcale, zupełnie, ani trochę, w żadnym wypadku, skądże i możemy go używać na kilka sposobów:
- jako podkreślenie przeczenia np. Nie jest to bynajmniej zadanie łatwe, trzeba się będzie postarać.
- w funkcji wykrzyknika przeczącego będącego wyraźnym odrzuceniem sugestii zawartej w pytaniu, np. - Wybierasz się gdzieś wieczorem? - Bynajmniej, chcę się wreszcie wyspać.
- jako wzmocnienie przeczenia zawartego we wcześniejszej wypowiedzi, np. Nie uczył się wcale do egzaminu. Bynajmniej, przez całą noc czytał "Grę o tron".
PRZYNAJMNIEJ
Ten wyraz z kolei to partykuła wzmacniająca, wyznaczająca minimalny, możliwy do zaakceptowania zakres czegoś lub informująca, że ten zakres może być większy. Jej synonimy (wyrazy bliskoznaczne) to: minimum, bodaj, chociaż, choćby, choć, co najmniej, ponad, powyżej, więcej niż, z górą
- Poczekaj przynajmniej (chociaż, minimum) trzy minuty, aż herbata się zaparzy. Daj mi przynajmniej (choć, bodaj) odrobinę nadziei.
- Wyjechał przynajmniej (co najmniej, więcej niż) na pół roku. Ten wykład potrwa przynajmniej (z górą, powyżej) godzinę.
Podsumowując krótko i pobieżnie:
Wyrazu "bynajmniej" śmiało używamy,
Tylko jeśli czemuś twardo zaprzeczamy.
Znakomity przykład właściwego i niewłaściwego użycia nieszczęsnej partykuły dał Wojciech Młynarski w swojej piosence zatytułowanej właśnie "Bynajmniej". Przy okazji też dał do zrozumienia, że brak ogłady językowej może czasem zdyskwalifikować człowieka już na starcie, a szkoda...
Poniżej macie piękny liryczno-filozoficzno-gramatyczny tekst piosenki, a jeśli komuś nie chce się czytać, tutaj jest link do oryginalnego wykonania.
Trudno nie wspomnieć w opowiadaniu
Choćby najbardziej pobieżnym,
Że się spotkali pan ten i pani
W pociągu dalekobieżnym.
Ona - na pozór duży intelekt,
On - jakby trochę mniej,
Ona z tych, co to pragną zbyt wiele,
On szeptał jej:
Za kim to, choć go wcześniej nie znałem,
Przez ciasny peron się przepychałem?
Za Panią, bynajmniej za Panią...
Przez kogo płonę i zbaczam z trasy,
Czyniąc dopłatę do pierwszej klasy?
Przez Panią, bynajmniej przez Panią!
Byłem jak wagon na ślepym torze,
Pani zaś cichą stać mi się może
Przystanią, bynajmniej, przystanią...
Mówię, jak czuję, mówię, jak muszę,
Gdzie Pani każe - tam z chęcią ruszę
Za Panią, bynajmniej za Panią!
Ta pani tego pana niszczyła
Przez cztery stacje co najmniej,
Zwłaszcza złośliwie zaś wyszydziła
Użycie słowa "bynajmniej".
A on - cóż, w końcu nie był zbyt tępy,
Cokolwiek przygasł - to fakt,
Jednak ogromne zrobił postępy,
Mówiąc jej tak:
Człowiek czasami serce otworzy.
Kto go wysłucha? Kto mu pomoże?
Nie pani, bynajmniej nie pani...
I kto, nie patrząc na tę zdania składnię,
Dojrzy, co człowiek ma w sercu na dnie?
Nie pani, bynajmniej nie pani...
Dla pani, proszę pani, wszystko jest proste:
Myśli są trzeźwe, słowa są ostre
I ranią, cholernie mnie ranią!
I wiem, że jeśli szczęście dogonię,
W cichej przystani kiedyś się schronię,
To nie z panią, bynajmniej nie z panią!
Trudno nie wspomnieć w opowiadaniu,
Które jest prawie skończone,
Że gdy rozstali się ten pan z panią,
Szedłem za nimi peronem.
I wówczas - tego, co się zatliło
I uleciało w dal,
Przez małą chwilę mi się zrobiło
Bynajmniej żal...
Choćby najbardziej pobieżnym,
Że się spotkali pan ten i pani
W pociągu dalekobieżnym.
Ona - na pozór duży intelekt,
On - jakby trochę mniej,
Ona z tych, co to pragną zbyt wiele,
On szeptał jej:
Za kim to, choć go wcześniej nie znałem,
Przez ciasny peron się przepychałem?
Za Panią, bynajmniej za Panią...
Przez kogo płonę i zbaczam z trasy,
Czyniąc dopłatę do pierwszej klasy?
Przez Panią, bynajmniej przez Panią!
Byłem jak wagon na ślepym torze,
Pani zaś cichą stać mi się może
Przystanią, bynajmniej, przystanią...
Mówię, jak czuję, mówię, jak muszę,
Gdzie Pani każe - tam z chęcią ruszę
Za Panią, bynajmniej za Panią!
Ta pani tego pana niszczyła
Przez cztery stacje co najmniej,
Zwłaszcza złośliwie zaś wyszydziła
Użycie słowa "bynajmniej".
A on - cóż, w końcu nie był zbyt tępy,
Cokolwiek przygasł - to fakt,
Jednak ogromne zrobił postępy,
Mówiąc jej tak:
Człowiek czasami serce otworzy.
Kto go wysłucha? Kto mu pomoże?
Nie pani, bynajmniej nie pani...
I kto, nie patrząc na tę zdania składnię,
Dojrzy, co człowiek ma w sercu na dnie?
Nie pani, bynajmniej nie pani...
Dla pani, proszę pani, wszystko jest proste:
Myśli są trzeźwe, słowa są ostre
I ranią, cholernie mnie ranią!
I wiem, że jeśli szczęście dogonię,
W cichej przystani kiedyś się schronię,
To nie z panią, bynajmniej nie z panią!
Trudno nie wspomnieć w opowiadaniu,
Które jest prawie skończone,
Że gdy rozstali się ten pan z panią,
Szedłem za nimi peronem.
I wówczas - tego, co się zatliło
I uleciało w dal,
Przez małą chwilę mi się zrobiło
Bynajmniej żal...
Istnieje i jest stosowane cos takiego jak "literacki język kaszubski" (z akcentem na LITERACKI)? Bynajmniej powątpiewam ;)
OdpowiedzUsuńMasz rację, niefortunnie użyłam skrótu myślowego. Chodziło mi po prostu o dowody wymiennego stosowania obu słów w literaturze pisanej po kaszubsku.
UsuńI błagam, nie żartuj z tym "bynajmniej", bo jeszcze ktoś nie zauważy "oczka" i albo wejdzie z Tobą w spór kompetencyjny ;-), albo, co gorsza, uzna to za właściwą składnię, a tego bym nie chciała.
Czy byłaby Pani uprzejma podać zródło cytatu zamieszczonego w częsci "omnie": myśl Arystofanesa: O wszechmocna potęgo kopniaka w tyłek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przykro mi, nie wiem, choć używam jako motta życiowego ;-) i byłabym bardzo wdzięczna za podpowiedź. Przeczytałam kiedyś prawie wszystkie komedie Arystofanesa (w końcu zaledwie 11 się zachowało), najlepiej pamiętam "Lizystratę", "Chmury" i "Sejm kobiet". Gdybym występowała w teleturnieju i nie miała już żadnych opcji podpowiedzi, postawiłabym na "Chmury", bo tam, o ile dobrze kojarzę, jest scena bijatyki i kopania po tyłkach syna z rodzicami.
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt :-)