Krótkie, więc do przeczytania bez zbytniego poświęcenia. Ponadto ciekawe, ze wzgledu na czasy, o których opowiada. No i autorka - noblistka, a tych w Polsce nie mamy w nadmiarze.
1. Kim jest autorka?
Olga Tokarczuk - ur. w 1962 r., polska pisarka, poetka i eseistka nagrodzona w 2018 r. Nagrodą Nobla w dziedzinie literatury„za wyobraźnię narracyjną, która z encyklopedyczną pasją prezentuje przekraczanie granic jako formę życia”. Jej najbardziej znane utwory to "Księgi Jakubowe", "Bieguni", "Dom dzienny, dom nocny", "Prowadź swój plug przez kości zmarlych". Opowiadanie PROFESOR ANDREWS W WARSZAWIE pochodzi ze zbioru "Gra na wielu bębenkach", którego tytuł podpowiada, że każdy utwór z tego zbioru jest tworzony przy użyciu innej techniki pisarskiej.
2. Gdzie i kiedy toczy się akcja utworu?
Już tytuł wskazuje, że akcja toczy się w Warszawie. Nie ma natomiast żadnej informacji o czasie wydarzeń. Konkretnej daty trzeba się domyślić. Podpowiedzią są wydarzenia, których doświadcza główny bohater. Mianowicie przyjeżdża on do Polski 12 grudnia 1981 r. (sobota), dzień przed wprowadzeniem STANU WOJENNEGO, co miało miejscew nocy 13 grudnia 1981 r. (niedziela). Profesor przebywa w Warszawie od 12 do 15 grudnia, kiedy to zostaje odwieziony do ambasady brytyjskiej.
3. Co wiemy o bohaterach?
Profesor Andrews - angielski psycholog o polskich korzeniach, (Jego dziadek urodził się w Lodz.); zupełnie nie zna języka polskiego ani polskich realiów; przyjechał na tydzień do Polski z serią wykładów.
Gosha (Gosia, Malgorzata) - polska przewodniczka Andrewsa (Od razu zobaczył swoją Beatrycze - stała przy wyjściu, trzymając przed sobą kartkę z jego nazwiskiem i imieniem. Była nieduża i ładna.) Poznajemy ja tylko na początku, potem się nie pojawia, więc zapewne została internowana.
Narzeczony Gosi - mężczyzna, towarzyszący im przy kolacji. (Jego twarz kryła gęsta broda i okulary. Nie mówił po angielsku, przez co wydal mu się jakiś ponury).
Dozorca - symbol polskiej gościnności, człowiek odgarniający śnieg pod blokiem, zaprosił profesora do domu, ugościł, a potem odwiozł taksówką do ambasady brytyjskiej
4. Wyobrażenia profesora o Polsce - cytaty:
- powiedziano mu, że grudzień w Polsce jest wyjątkowo mroźny i nieprzyjemny.
- Polska to kraj inteligentnych ludzi. Chodziło o to, żeby zasiać ziarno i wrócić do domu po tygodniu. Zostawić im książki, czytają przecież po angielsku (...)
- (...) sącząc zrobionego przez stewardesę drinka ze słynnej polskiej wódki (...)
- Andrews jadł czerwoną zupę z buraków z małymi pierożkami i uświadomił sobie, że to jest ten słynny „borszcz", o którym wciąż mówił jego dziadek.
4. Jaki był plan pobytu profesora Andrewsa w Polsce?
13.12.1981 (niedziela) - spotkanie ze studentami na uniwersytecie (...) wywiad do pisma psychologicznego, potem kolacja
14. 12. 1981 (poniedziałek) - jeśli chce, może zwiedzić miasto
15.12. 1981 (wtorek) - spotkanie z psychiatramiw jakimś instytucie, nie był w stanie zapamiętać szeleszczącej nazwy.
16.12.1981 (środa) - jadą do Krakowa na uniwersytet. Szkoła psychologiczna profesora Andrewsa cieszy się tam wielkim poważaniem.
17.12.1981 (czwartek) - Oświęcim, sam o to prosił. Wieczorem powrót do Warszawy.
18.12.1981 (piątek) - całodniowe warsztaty dla psychologów praktyków.
19.12.1981 (sobota) - całodniowe warsztaty dla psychologów praktyków.
20.12.1981 (niedziela) - wylot do domu
5. Jak faktycznie przebiegał jego pobyt w Warszawie?
dzień 1 (sobota) - podróż samolotem z londyńskiego lotniska Heatrow, przylot na Okęcie, spotkanie z Gosią, przejazd rozklekotanym samochodem przez miasto, zagubienie bagażu (torba z książkami, bielizną i fotokopiami artykułów), bezskuteczna proba odzyskania bagażu, wspólna kolacja z Gosią i jej narzeczonym (barszcz z uszkami), nocleg w kawalerce na ostatnim (jedenastym) piętrze wysokiego bloku, nocne hałasy na klatce schodowej.
dzień 2 (niedziela) - pobudka koło godz. 11, dostrzeżenie za oknem czołgu i żołnierzy, próba skontaktowania się z Gosią, W słuchawce nie było sygnału. Wykręcał numer jeszcze kilka razy. Potem wybrał numer do Anglii — to samo. Próbował wszystkich numerów, jakie przyszły mu do głowy. Telefon był popsuty, ale przecież pamiętał, że brodaty narzeczony wczoraj z niego dzwonił.; poszukiwanie czynnego telefonu na osiedlu, zagubienie się między blokami, błąkanie się do wieczora; trafienie na czołg i zlokalizowanie swojego lokum, powrót do kawalerki o godz. 18.00, kolacja (kawałek zeschniętego żółtego sera, puszkę, pasztetu, masło i dwa jajka = omlet), drink, sen.
dzień 3 (poniedziałek) - pobudka wczesnie rano, próba kontaktu z Gosią o godz. 7.00 - telefon nadal głuchy, wyprawa do miasta, posiłek w barze mlecznym, podróż na gapęautobusem przez most na Wiśle, powrót piechotą do dom, Pewex To był sklep, normalny sklep, gdzie na półkach stało mnóstwo kolorowych towarów. Widział przez wzmocnioną kratami szybę alkohole ze znajomymi etykietkami, puszki, słodycze, ubrania, zabawki. Nie było jeszcze późno, ale sklep był zamknięty; widok człowieka niosącego choinkę.
dzień 4 (wtorek) - wyprawa do siedlowego sklepiku po zakupy (chleb, butelka wódki?), obserwowanie sprzedaży karpi, zakup choinki, odkrycie, że domniemana wódka to ocet, decyzja o wyjeździe, spotkanie dozorcy bloku i gościna w jego domu, dotarcie do ambasady brytyjskiej.
6. Realia życia w Polsce lat 80-tych - cytaty.
- Lotnisko w Warszawie było zaskakująco małe i pełne przeciągów.
- Wsiedli do rozklekotanego samochodu...
- ...smutne rozwlekłe przestrzenie miasta...
- ...kawalerka z małą kuchnią wciśniętą między pokój a łazienkę. Korytarz był tak mały, że nie mieścili się tam we trójkę.
- Wziął prysznic w małej, obskurnej łazience.
- Nie było ekspresu do kawy, więc zaparzył ją sobie wprost w kubku.
- ...książki na półkach, wszystkie po polsku, w brzydkich, szorstkich dla oka okładkach.
- ...zobaczył przestrzeń poznaczoną równymi bryłami budynków. Wszystkie miały ten sam kolor - szarego, rozbielonego nieba. Nawet śnieg wydawał się szary.
- BAR...ponure pomieszczenie z kilkoma obskurnymi stolikami. (...) Za kontuarem stała postawna dziewczyna w poszarzałym fartuchu.
- (sklepik osiedlowy) Były tam tylko butelki z jasnym płynem, może wódką, i słoiczki z musztardą. Właśnie układano na półkach słoiki z czymś czerwonym.\
- Patrzył na opatulone sprzedawczynie, które odławiały z wielkich beczek dorodne szare karpie. Rzucały je wprost na wagę. Ryby trzepotały się na mrozie. (...) Ucho profesora Andrewsa złapało melodię tej kantyczki i teraz śpiewało mu w głowie: „Żywą czy na miejscu?". Profesor mógł się tylko domyślać znaczenia. Gdy klient potakująco kiwał głową, sprzedawczyni waliła w łeb ryby odważnikiem. Ryby znajdowały swoje miejsce spoczynku w rozdziawionych nicianych siatkach.
- ...znalazł się w małym, wypełnionym przedmiotami mieszkaniu. Z trudem dało się w nim poruszać.
- Siedział przy niskim stoliczku, pił herbatę ze szklanki z plastikowym uchwytem
- Wódka miała dziwny owocowy smak. Była tak mocna, że po każdym łyku profesorowi boleśnie ściskał się przełyk.
- ... pełne wiszących paprotek ściany.
- Na stole stała skomplikowana chemiczna aparatura pełna rurek i kraników.Od ostrego zapachu zrobiło mu się niedobrze.
- ...zobaczył w wannie wielką pływającą rybę. Była żywa.
- Nad wanną suszyło się pranie.
7. Znamiona stanu wojennego:
- proroczy sen prof. Andrewsa: Otóż śniła mu się wrona, bawił się w tym śnie z dużym czarnym ptakiem. Można powiedzieć, tak odważył się przyznać sam przed sobą — pieścił się z wroną jak z małym szczeniakiem. Wrona w systemie znaczeń onirycznych jego szkoły reprezentowała zmianę, coś nowego, dobrego (...): tymczasem wrona kojarzyła się Polakom zupelnie inaczej - poczytajcie ⇒ WRON
- Tak, powiedziała nagle (Gosia), jest tu trochę nerwowo.
- Słyszał jakieś hałasy na klatce schodowej, trzaskanie drzwi, kroki ludzi.
- Na ulicy stał czołg. (...) Przy czołgu kręciły się maleńkie sylwetki, niewątpliwie żołnierze.
- ...czołg, przy którym teraz płonął wesoło ogień w metalowym koszu. Żołnierze, którzy mieli broń na plecach, grzali przy nim ręce.
- Czołgu nie było. Za to ulicą przejechały wozy opancerzone, jeden za drugim, ze złowrogim warkotem.
- Znalazł się przy dwupasmowej jezdni. Rzadko przejeżdżały nią samochody i czerwone autobusy.
- Było podejrzanie pusto, jakby nastało święto, a przecież to był poniedziałek czy wtorek.
- mały, czteroosobowy oddział żołnierzy z psem (...) Ludzie w milczeniu odwrócili wzrok od żołnierzy.
- „War", odpowiedział mu na to mężczyzna i w obie ręce chwycił powietrze tak, że prawie zmaterializowało się w karabin. Mężczyzna przysiadł, zmrużył oczy i wydał dźwięk naśladujący strzelanie.
8. Problematyka utworu:
W tym realistycznym jednowątkowym opowiadaniu ukazana jest PRL-owska Polska oglądana oczami zamożnego cudzoziemca - inteligenta, który nie tylko nie rozumie jej szarej codzienności, to w dodatku dostaje się nieoczekiwanie w tryby stanu wojennego, który tę rzeczywistość czyni jeszcze bardziej tajemniczą i niebezpieczną, co wprowadza go w atawistyczny lęk:. nie skasował biletu. Jeżeli na ulicach stoją żołnierze, to za to można pójść do więzienia. Tak, słyszał o takich przypadkach, kiedy ludzie przepadali na zawsze w więzieniach Azji. Do tego w tle mamy mroźną i wietrzną zimę, Strasznie wiało. Musiał zawiązać pod brodą troki czapki uszanki. Nos prawie mu odmarzł. oraz ponurych i nieprzyjaznych ludzi. Najbardziej ponury naród świata. Na szczęście styka się też z przejawem polskiej gościnności i życzliwości, która być może złagodzi jego ocenę naszego kraju i pozwoli uwierzyć, że z każdej sytuacji można znaleźć wyjście.
9. Motywy do wykorzystania w wypracowaniach maturalnych:
- obraz miasta
- miasto jako labirynt
- stan zagrożenia/stan wojenny
- sen/ proroctwo przyszłości
- samotność, wyobcowanie
- zderzenie dwóch światów (kultur)
- człowieczeństwo, życzliwość, gościnność
- obyczaje (karp, choinka)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz